Każdy, lub prawie każdy, czasem musi sobie postrzelać. Zima nie sprzyja naszemu hobby, bo na krytych strzelnicach można dorobić się ołowicy, a na otwartych łapy grabieją i dublety nie wchodzą tak dobrze. Fajnie byłoby móc postrzelać sobie w domu, czy w piwnicy. Za czasów mojej młodości, było to możliwe jedynie dzięki grom video i w dodatku, kiedy w komplecie był pistolet na kabelku. Oczywiście takie gry były w zasięgu dość wąskiej części społeczeństwa, ale miałem szczęście mieć sąsiada którego ojciec był marynarzem, co w latach 80. oznaczało mniej więcej to samo co mieć dziś tatę w zarządzie Orlenu.
Laser Ammo
Czasy się zmieniły, a z nimi wymagania. Znacznie fajniej jest postrzelać nie do Rubina, tylko do jakiejś tarczy i nie z plastikowego blastera, lecz z naszego poczciwego Glock’a. I tu na scenę wchodzi zestaw – Laser Ammo, który miałem okazję testować.
Spust
Aby zabawa się udała, do tarcz należy strzelać z lasera. Lecz żeby miało to sens i nie było konieczności przeładowywania pistoletu po każdym strzale, w pierw należy wymienić spust.
Na stronie europejskiego dystrybutora znajdziecie spusty jedynie do Glock’a generacji trzeciej i czwartej.
Montaż
Montaż nowego spustu nie jest dużym problemem. Należy uważać jedynie na sprężynkę, która zasadniczo odróżnia standardowy spust od modyfikowanego. Poza tym wymieniamy zespół iglicy oraz demontujemy przednie zabezpieczenie iglicy. Oczywiście pamiętamy, że piny wypychamy z wyczuciem i nie potrzebny jest do tego młotek. Warto zwrócić uwagę na pin utrzymujący spust na miejscu. W celu jego wyjęcia nie walimy w niego jak w bęben, tylko poruszając dźwignią zwalniania zamka, wyciskamy pin bez większego wysiłku. Kiedy procedura się powiedzie, możemy strzelać bez przeładowywania.
Zamek i iglica Glock Gen. 3. oraz iglica z zestawu Glock reset trigger.W przewód lufy wprowadzamy „laserowy” nabój i jesteśmy gotowi do męczenia palca wskazującego. Spust nie należy do delikatnych i aby napiąć sprężynę iglicy, konieczny jest większy wysiłek, niż w przypadku normalnego spustu w Glock’u. Co więcej pomimo nazwy spustu Glock reset trigger, nie posiada on wyczuwalnego resetu. Testowany spust jest przeznaczony do Glock gen. 3. Producent posiada także spusty do czwartej generacji.
Zabawa
Zanim rozłożyłem cele, przez kilka dni próbowałem zaprzyjaźnić się ze spustem. Jeden Pan z Youtube, pokazywał że dzięki temu spustowi można trenować szybkie dublety i triplety. Ja przyznam, że muszę popracować nad siłą swoich palców, bo po pięciu minutach nie miałem już siły. Kilka postronnych osób także nie było zachwyconych twardością spustu.
W tych warunkach trenowanie szybkości może być dość kłopotliwe, ale za to niezłą frajdę dało mi strzelanie z „biodra”. Okazuje się, że na dystansie do pięciu metrów, jestem w stanie trafić przysłowiową paczkę Radomskich.
LaserPET Electronic Target
Przygodę z celami elektronicznymi zacząłem od LaserPET. Urządzenie działa w trzech trybach:
- Licznik trafień – urządzenie zlicza ilość trafień. W sumie to możemy sobie sami policzyć, bo widać gdzie się trafia.
- Shot timer – timer pokazuje nam czas w jakim trafiamy po usłyszeniu brzęczyka. Ta funkcja była chyba najbardziej przydatna.
- Strzelanie na czas – Timer odmierza czas (teoretycznie na wymianę magazynka) po czym odlicza pięć sekund, w których powinniśmy trafić jak największą ilość razy. Po upływie czasu, na urządzeniu wyświetlana jest ilość trafień. Ja przy siedmiu trafieniach się poddałem, bo mój palec odmówił współpracy
Urządzenie ma raczej niski fun factor, ale do treningu na sucho może się przydać. Należy pamiętać, że nie pobawimy się w pełnym słońcu. Najlepsze będzie lekko zacienione miejsce. Ostrzejsze światło uniemożliwia prawidłowe działanie i urządzenie nie jest w stanie zliczać trafień.
i-MTTS-5
Pod tą enigmatyczną nazwą kryje się Interactive Multi Training Targets, czyli nasze interaktywne cele treningowe. Tu zabawa zaczyna się na dobre. Nasze cele komunikują się ze sobą, mrugają, pikają i brak tylko wybuchów. Choć w przypadku trafienia tzw. no shot’a, zaczyna się przedstawienie ze światłami i dźwiękiem.
W zestawie mamy wymienne tarcze, sylwetkowe, okrągłe i IPSC, oczywiście znacznie przeskalowane. Tarcze występują w dwóch wielkościach – mniejsze mogą nie być łatwe do szybkiego trafiania. Cele można rozstawić w odległości kilku metrów od siebie i bez żadnych kabelków pomiędzy nimi system jest gotowy do pracy. Należy zapomnieć, że pobawimy się w pełnym słońcu, jak w wypadku LaserPET cel nie będzie w stanie zarejestrować trafienia.
Urządzenia pracują w pięciu trybach:
- tryb samodzielny – tarcze w tym trybie nie komunikują się pomiędzy sobą i po prostu przy trafieniu w którykolwiek z celów usłyszymy brzęczyk i zapali się czerwone światełko.
- Strzelanie do stalowych płyt – wszystkie cele są podświetlone delikatnym światłem. Trafienie celu gasi podświetlenie i słyszymy dźwięk brzęczyka. W ćwiczeniu chodzi o jak najszybsze trafienie wszystkich celi. Po „zgaszeniu” wszystkich, po chwili cele na nowo podświetlają się i możemy zaczynać następną rundę.
- Goń króliczka (Chase the Ball) – w tym trybie losowo podświetla się na zielono jedna z tarcz. Po jej trafieniu podświetla się następna. Tu zaczyna się prawdziwa zabawa i ból palca na spuście.
- Strzelaj/nie strzelaj (Shoot/Don’t Shoot) – podobny do poprzedniego trybu z jedną różnicą – raz na jakiś czas, tarcza zamiast na zielono podświetla się na czerwono, co oznacza no shot’a. Jeśli trafimy „czerwone” wszystkie cele zaczynają mrugać na czerwono i buczeć. Oznacza to że zastrzeliliśmy króliczka zamiast zombie-wydrę. To chyba najfajniejsza zabawa.
- Podwójna prędkość – tryb jak poprzedni, z tą różnicą że dla osób po dopalaczach. Cele szybciej się zmieniają i łatwiej o błąd, a dyskoteka w salonie zaczyna irytować sąsiadów. Jak poprzedni, ten tryb również zapewnia najwięcej zabawy.
Jak się sprawdza.
Zabawa z celami okazała się przednia. Sprzęt zabrałem ze sobą do znajomych na mazury. Było kilka osób. Większość się wciągnęła, choć na początku nie byli zachwyceni pojawieniem się broni w domu. Niestety zabawa nie trwała długo, z prostej przyczyny – nikt nie ma palców Rambo.
Z racji twardego spustu dzieciaki były wyłączone z zabawy, a dorośli zastanawiali się czy można na siłowni wzmocnić swoje dłonie.
Wnioski
Jeśli udało by się poprawić pracę spust, a cele podłączać do smartfona w celu prowadzenia statystyk, lub organizowania prostych pojedynków ze znajomymi, byłoby jeszcze lepiej. Na razie możemy trenować siłę palca i swoją szybkość reakcji na sygnalizację świetlną. Cena też nie jest niska, choć może warto zapłacić za możliwość strzelania w salonie?