Glock ogłosił dzisiaj premierę kolejnego modelu w swojej szerokiej ofercie. Ku zaskoczeniu (lub nie) strzelców z całego świata, zapowiadana i oczekiwana nowość nie okazała się karabinkiem do amunicji pistoletowej (PCC), a pistoletem samopowtarzalnym zasilanym amunicją bocznego zapłonu .22 LR. Model nosi nazwę Glock 44 i należy do 5. generacji broni austriackiego producenta.
Glock 44 wymiarami odpowiada modelom 19/23 czyli kompaktom ze skróconą lufą/zamkiem i chwytem – pasuje więc do tych samych kabur. Magazynek mieści 10 nabojów (15 w planach) .22 LR i jest wyposażony w boczne uchwyty ułatwiające ładowanie.
Co ciekawe, Austriacy zastosowali w swoim pistolecie polimerowy zamek wyposażony w stalowe wzmocnienia. Jak twierdzą przedstawiciele Glocka, podczas testów wystrzelono 10 tysięcy nabojów 139 różnych rodzajów/producentów, z liczbą awarii którą można policzyć na palcach obu dłoni.
Na zamku osadzono przyrządy mechaniczne w standardowym układzie, ale z regulowaną szczerbinką. Pozostałe cechy są takie same jak w innych pistoletach .5 generacji – obustronny zatrzask zamka, zatrzask magazynka z możliwością przełożenia na przeciwną stronę, lekko poszerzone gniazdo magazynka i szyna akcesoryjna pod lufą.
Kolejną ciekawą sprawą jest zastosowanie w pistolecie mechanizmu spustowego o takiej samej charakterystyce jak w bojowych egzemplarzach do amunicji centralnego zapłonu. Ma to być zabieg zwiększający przydatność G44 jako narzędzia do taniego treningu. Planowana jest również wersja z lufą z gwintem pod tłumik. Czy odpowiedniki bojowej broni w bocznym zapłonie się w ogóle do tego nadają, oceńcie sami.
A o glockach na prawdziwą amunicję przeczytacie więcej tu, także tu oraz jeszcze tu.
Prezentuje się znakomicie 🙂