Z małym poślizgiem zabrałem się za napisanie tej relacji. W ostatnią sobotę odbył się Wiosenny Piknik Strzelecki Nadwiślańskiego Towarzystwa Strzeleckiego (NTS). To pierwszy piknik NTS w tym sezonie i pierwszy piknik na znanym naszym czytelnikom obiekcie, czyli Stone Range.
Poranek
Poranek nie napawał optymizmem. Trzy i pół godziny snu i niezbyt atrakcyjna aura za oknem, nie zachęcały mnie do opuszczenia łóżka. Niestety umówiłem się, w dodatku po prawej stronie Wisły, żeby pomóc koledze ze sprzętem i nie miałem wyboru – trzeba było się ruszyć. W sumie odrobinę nakłaniałem kolegę do tego wyjazdu, więc martwiłem się, że pogoda pokrzyżuje nasze plany. Chwilę po naszym wyjeździe, w Warszawie zaczęło kropić…
Droga
Całe szczęście dojazd na strzelnicę jest łatwy i przyjemny. Stone Range jest oddalony od redakcji TacGear mniej więcej o 100 km, z czego prawie 90 procent drogi to autostrada A2. Podróż jest więc łatwa i można się zrelaksować rozmową o starych karabinach.
Po drodze szare chmury wisiały nad nami, jak stare slipy sąsiada na balkonie i nie zapowiadało się, że będzie lepiej. Oczywiście zabrałem swoją przeciwdeszczową Patagonię, która już od kilku lat zapewnia jedynie namiastkę przeciwdeszczowości i po kilkunastu minutach zaczyna przesiąkać, ale uznałem, że na miejscu będę kryć się pod wiatą i już.
Obiekt
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Krawężniki odmalowane, trawa też.
Strzelnica Stone Range przypomina bardziej gigantyczną kuwetę dla kota, ale jej położenie na pagórku zapewnia ładne widoki na okolicę. Co ciekawe, nie wiem czy to miejsce ma jakiś mikroklimat, czy ekipa z NTS odprawiła jakieś czary, ale po chwili wyszło słońce i tak pozostało do samego końca (nazwa przecież zobowiązuje) wiosennego pikniku strzeleckiego NTS.
Załoga
Ekipa z NTS odwaliła kawał dobrej roboty. Na miejscu witali ciasteczkiem i wpisem do akt. Nie wiem czy ktoś nie podłoży im kiedyś jakiejś świni, bo kupony na strzelanie były w cenach praktycznie dumpingowych. Normalnie na strzelnicy za tą samą ilość amunicji, trzeba byłoby zapłacić trzy razy więcej. Ekipa NTS przywiozła tony prawdziwego żelaza. Od czarnoprochowców, poprzez historyczne egzemplarze, po najnowsze krzyki mody z Radomia. 😉
Przyznam się, że duże wrażenie zrobiło na mnie strzelenie ze Springfield’a, który był dłuższy niż antena CB radia na passacie Janusza. Czarnoprochowce mają w sobie jakiś rodzaj magii.
Oferta
Na pikniku nie zabrakło firm prezentujących swoją ofertę zarówno broni, jak i dodatków niekoniecznie taktycznych.
M.K. Szuster
M.K. Szuster przywiózł karabinki Sig Sauer, Virtusy i całą masę pistoletów, w tym P210 który uważam za jedną z ładniejszych konstrukcji z jaką miałem styczność. Można było strzelić z M17, czyli P320 wykonanego dla amerykańskiej armii, ze zwykłej P320, ze sportowych pistoletów i subkompakta P365. Był też pistolet z puszką po piwie na lufie, ale nie wiem o co chodziło.
Semper Fidelis
Semper Fidelis zasypał miejsce pod wiatą masą łusek za sprawą pekaśki, z której ołów wylatuje równie szybko co nasza kadra z mistrzostw świata. Nie zabrakło również SCAR’ów. Był też oczywiście prawdziwy Desert Eagle w jedynie słusznym kalibrze .50. Poza tym mieli Tavory, i całą masę AR’ów.
Mex Armory
Niedaleko na stoisku Mex Armory można było zobaczyć i wypróbować karabinki oraz karabiny LMT.
Niestety z karabinów LMT nie mogliśmy sobie strzelić, bo zamiast luf kalibru .308, miały założone lufy kalibru 6.5 Creedmoor (swoją drogą bardzo ciekawy kaliber), do którego nikt nie miał amunicji. Na pocieszenie można było zobaczyć nowości na polskim rynku z firmy Ferro Concepts w postaci jednych z ciekawszych slingów (zawieszenie do broni) jakie znam.
SVRN?
Na osi obok prezentował się nasz polski producent broni, czyli PAC vel Pioneer Arms vel AK from Radom vel AR from Radom, czyli obecnie SVRN. Choć chyba nikt nie ma pewności, jak ta firma/marka będzie się nazywać za pół roku. Można było wypróbować karabinki, jak i pistolety – tak, te z Korei. 😉
Steel Alive
Z lekkim opóźnieniem na pikniku NTS pojawiło się także Steel Alive. Cierpliwi mogli sprawdzić, jak się poluje na zombie. Pisaliśmy już o tym systemie treningowym tutaj i tutaj.
Kto spróbował na pikniku tego ustrojstwa wie, że zabawa wciąga i amunicja znika z magazynków szybciej niż pączki w tłusty czwartek.
Odzież i dodatki
Naprzeciw namiotu NTS wystawiał się sklep Specbrands. Można było przymierzyć taktyczne flanele, okulary, buty i rękawice. Były nowości – rękawice Ironclad w dwóch wersjach, wyprodukowane z użyciem materiałów, dzięki którym na strzelnicy nadal możemy obsługiwać smartfony bez ich zdejmowania. Pokazano także nowy model butów Garmont, które jesienią będą dostępne w sklepach.
Kulinaria
Kawałek dalej można było przekąsić co nieco. Wiadomo – piknik bez grilla to nie piknik, a jeśli są karabiny to nie wiem dlaczego, ale chyba musi być grochówka. Ja skusiłem się na karkóweczkę i kiełbasę – polską, choć wieprzowina pewnie z Danii. 😉
Frekwencja
Trzeba przyznać, że chłopaki z NTS i Stone Range odwalili kawał dobrej roboty. Miałem wrażenie, że wszyscy licznie odwiedzający byli zadowoleni, uśmiechnięci i chętni do zadawania pytań, na które zawsze ktoś znał odpowiedź.
Frekwencja na pikniku NTS była zaskakująco wysoka, biorąc pod uwagę pogodę, która zatrzymała pewnie wielu chętnych w Warszawie. Następnym razem nie lękajcie się i ruszajcie na Stone Range – tam zawsze świeci słońce!