Chyba każdy kto jest związany z survivalem, spotkał się kiedyś z pytaniem w stylu: „a co byś zrobił, gdybyś się znalazł nago w dżungli amazońskiej?”. Odpowiedzieć na to można również pytaniem – “a niby w jaki sposób miałbym się znaleźć nago w dżungli amazońskiej?!”
Zwarty i gotowy
Tak, ten wpis będzie o przygotowaniu sprzętowym, ponieważ my w Survivaltech.pl wyznajemy zasadę, że przygotowanym raczej nic się nie dzieje i takie myślenie wpajamy na naszych szkoleniach. A jako że miejsca, do których nie można zabrać sprzętu zdarzają się bardzo rzadko, to tylko od nas zależy czy w chwili, gdy na naszym trekkingu coś pójdzie źle będziemy przygotowani. Czy może jednak zaistniejemy w mediach jako gamoń, którego musiał sprowadzać z gór GOPR, bo nie miał latarki, a w nocy o dziwo zrobiło się ciemno? W survivalu sprzęt nie jest najważniejszy i zajmuje dopiero trzecie miejsce, stojąc za motywacją oraz wiedzą. Jednak sprzęt wszystko bardzo ułatwia, czego najlepszym przykładem jest schronienie. Budowa wydajnego szałasu to kilka godzin roboty i srogi wydatek energetyczny, a zadaszenie z tarpa postawimy w niecałe pięć minut, bez większego wysiłku.
Sprzęt o którym chcę opowiedzieć nazywam złotą dziesiątką, a jego największą zaletą jest to, że składa się z przedmiotów, które ułatwiają życie codzienne na szlaku (w działaniach patrolowych również). Jest to rozwiązanie o wiele bardziej życiowe niż jakiś tajemniczy, survivalowy pakiet, który zalega gdzieś na dnie plecaka w oczekiwaniu na godzinę najczarniejszą z czarnych.
Po pierwsze primo
#1 Na miejscu pierwszym znajduje się oczywiście nóż, ponieważ jest narzędziem, które zbudowało cywilizację. Nóż jest narzędziem, które umożliwia nam tworzenie kolejnych narzędzi. Zastąpienie noża jest możliwe, ale praca zamiennikiem w postaci ostrego krzemienia czy stłuczonego szkła jest nieporównywalnie mniej efektywna. Wielu czynności takim improwizowanym ostrzem zwyczajnie nie wykonamy, a próby będą niosły duże ryzyko skaleczenia się. Jaki nóż będzie najlepszy? Taki jaki akurat mamy, ponieważ dysponując nawet najgorszą tandetą, jesteśmy w dużo lepszej sytuacji niż nie dysponując niczym. Dobrze jest jednak dążyć w tym temacie do doskonałości, ponieważ mówimy tu o najważniejszym elemencie naszego wyposażenia. Najlepiej wybrać produkt, który będzie nam wygodnie służył w codziennym życiu na szlaku, czyli przeważnie przygotowanie jedzenia. Musi to być jednak konstrukcja na tyle solidna, aby podołać obciążeniom powstałym np. przy rozłupywaniu martwego drzewa, w celu pozyskania suchego materiału palnego.
Po drugie primo
#2 Drugie na naszej liście będzie narzędzie do rozpalania ognia. O tym jak ważny jest w walce o przetrwanie ogień, pisać nie trzeba. Aby ten ogień uzyskać, potrzeba niezawodnego sprzętu i umiejętności posługiwania się nim. Narzędzia do rozpalania ognia można też zaimprowizować przy użyciu technik pradawnych. Wymaga to jednak czasu, sprzętu, niemałego “skilla” i trzeba się znajdować w terenie, w którym występują potrzebne materiały. Wbrew powszechnej opinii człowiek pierwotny nie wykonywał narzędzia do rozpalania ognia w chwili, gdy ten ogień chciał uzyskać. On to narzędzie miał już przy sobie, bo wychodząc ze swojego schronienia zabierał np. łuk ogniowy, tak jak my zabieramy dzisiaj zapalniczkę. Czyli pomimo upływu wieków sposób działania się nie zmienił, a jedynie sprzęt jest bardziej zaawansowany. Co więc do rozpalania ognia zabrać? Coś co spełni trzy fundamentalne kryteria: potrafisz się tym posługiwać, jest niezawodne i da się to zabezpieczyć przed wilgocią. A najlepiej mieć zapałki (w wodoodpornym pojemniku), zapalniczkę w kieszeni i krzesiwo przy pochwie noża.
Kolejne elementy survivalowego wyposażenia są już znacznie łatwiejsze do zaimprowizowania bądź zastąpienia, szczególnie jeśli dysponujemy wcześniej wymienionymi nożem i źródłem ognia. O tym które są ważniejsze od pozostałych, będzie decydowała sytuacja, z którą przyjdzie się nam zmierzyć, dlatego wymienię je w przypadkowej kolejności.
Kubek
#3 Metalowy kubek. Na końcu świata w regionach, gdzie nie opanowano metalurgii, posiadanie stalowego naczynia (otrzymanego w darze od podróżnika), w którym można gotować, świadczy o wysokiej pozycji w plemieniu. Jest to jedno z najlepszych zobrazowań twierdzenia, że na łonie natury proste rzeczy nabierają wielkiego znaczenia. Kubek umożliwia uzdatnienie wody najprostszą metodą, czyli poprzez gotowanie. Ułatwi też przygotowanie pożywienia i posłuży do różnych technik pozyskiwania wody. W wyborze kubka ogranicza nas tylko budżet i fantazja. Garnuszek za piątkę z hipermarketu w zupełności wystarczy, no ale wyprawa na Mount Everest nie ubiera się w Decathlonie. 😉 W granicach dwóch “stówek” można sobie sprawić kubeczek z tytanu (niska masa, krótszy czas gotowania) z pokrywką w komplecie, który to będzie doskonale współgrał z butelką Nalgene i którąś z dedykowanych do zestawu kieszeni.
Butelka
#4 Butelka, manierka lub inny pojemnik na wodę. Kiepsko maszeruje się przez góry niosąc wodę w kubku, dlatego dobrze mieć jakiś pojemnik. Tu znowu wybór jest ogromny, a uwagę można zwrócić na parametry takie jak: materiał (posmak wody i łatwość czyszczenia), wielkość wlewu (minusowe temperatury i łatwość nabierania), kształt i pojemność (wygoda przenoszenia i dostępne akcesoria).
Apteczka
#5 Apteczka. Jeśli pracuję nożem, to mogę się skaleczyć i dlatego na szkoleniach wpajamy, że apteczka stanowi z nożem zestaw nierozłączny. Opatrunek na skaleczenia to oczywiście minimum, a ideałem jest apteczka dostosowana do naszych indywidualnych potrzeb i aktywności której się poświęcamy. Zestaw, który zabieramy na strzelnicę, w trakcie trekkingu raczej się nie sprawdzi chyba, że ktoś zamierza z biegunką w dziczy walczyć przy użyciu stazy i gazy celox.
Poncho
#6 Tarp, poncho lub folia NRC. Chodzi o sprzęt, który odizoluje nas od panujących warunków zewnętrznych, takich jak deszcz, śnieg i wiatr. Tu wybór jest ściśle związany z planem działania. Jeśli planujemy spać pod chmurką, to najlepiej sprawdzi się tarp, dając duże i komfortowe schronienie. Zakładając spanie pod dachem dobrym rozwiązaniem jest mniejsze od tarpa poncho, bo przy zmianie planów można zrobić z niego całkiem znośną osłonę. Poncho też znacznie lepiej sprawdzi się jako osłona w marszu. Folia NRC to rozwiązanie minimalistyczne, waży kilkadziesiąt gram i zajmuje mniej niż paczka papierosów. Posiada też wiele innych zastosowań, poza budową schronień, ale jest nietrwała.
Busola
#7 Busola, czyli analogowy sprzęt do wyznaczania kierunków świata. W dobie odbiorników GPS i telefonów z ułatwiającymi życie aplikacjami, zasadność posiadania busoli często jest poddawana pod wątpliwość. Niesłusznie, bo busola w przeciwieństwie do nowoczesnej konkurencji nie jest uzależniona od źródła zasilania, zasięgu operatora sieci i pokrywy chmur. Co zaś do możliwości wyznaczenia kierunków świata w dowolnym momencie, to aby zobrazować jej wagę, podaję uczestnikom szkoleń taki przykład: czy na Połoninie Caryńskiej można się zgubić? Droga przebiega grzbietem i jest wyraźnie oznaczona, po obu stronach spadek terenu i niska roślinność. Odpowiedź nasuwa się sama – nie można się zgubić. To jednak jest odpowiedź błędna, gdyż wystarczy że trasa jest pokryta zlodowaciałym śniegiem, a na skutek załamania pogody widoczność spadnie do kilku metrów. Staniemy aby naradzić się z partnerem, “podrepczemy” trochę wkoło, wyjmując rzeczy z plecaków i zakładając coś ciepłego. Zakładamy plecaki, chcemy ruszać dalej, ale już nie wiemy skąd przyszliśmy i w jakim kierunku mamy iść. Jeśli mamy busolę, to wyznaczamy kierunek ok. 220 stopni i ruszamy. Najpierw dochodzimy w dół do linii lasu, gdzie warunki są dużo lepsze, a dalej do asfaltu gdzie ktoś nam pomoże. Jeśli jednak nie możemy wyznaczyć kierunków, to jesteśmy w d….. Jak ruszymy, to powędrujemy nie wiadomo gdzie, a zostać na górze też nie możemy, bo jesteśmy wyeksponowani na wiatr.
Linka
#8 Odcinek linki, który posłuży najczęściej do budowy schronienia. Pozostałe zastosowania ciężko by wymienić z uwagi na to jak wiele ich może być, ale przeważnie będzie to naprawa i troczenie sprzętu. Co do wyboru linki to oczywiście najlepszy będzie paracord, bo jest wytrzymalszy od większości linek o tej samej średnicy. W doborze długości najlepiej sugerować się tym ile potrzebujemy do rozbicia schronienia, plus jakiś zapas.
Latarka
#9 Latarka i zapasowe baterie. Z uwagi że człowiek widzi po zmroku stosunkowo słabo, niektóre czynności jak np. marsz w wysokogórskim terenie, są bez światła bardzo utrudnione, a niekiedy niemożliwe. Ważnym elementem survivalowego wyposażenia są także zapasowe baterie, które przenosimy w sposób chroniący je przed wilgocią i niską temperaturą.
Odzież
#10 Odzież dopasowana do warunków, czyli taka która zapewnia nam komfort termiczny, wygodę i ochronę przed panującymi czynnikami zewnętrznymi. Aby zestaw taki był kompletny, musi być rozbudowany o kolejny element, który trzymamy w „odwodzie” gdyby to co mamy na sobie przestało wystarczać.