Rok 2024 to wyjątkowy czas dla wrocławskiej firmy Mactronic Group, producenta latarek i oświetlenia przenośnego, która świętuje swoje 35-lecie. Jubileusz zbiegł się z jedną z najważniejszych imprez branżowych w Europie – Międzynarodowym Salonem Przemysłu Obronnego w Kielcach.

W tym roku podczas MSPO Mactronic nie tylko zaprezentował innowacyjne oświetlenie podnoszące bezpieczeństwo na polskiej granicy. W piątek 6 września wrocławska firma otrzymała specjalną nagrodę od organizatorów targów z okazji 35-lecia istnienia spółki i ćwierćwiecza uczestnictwa w MSPO.
– Nasza obecność na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego ma dla nas szczególne znaczenie. Wszystko zaczęło się z inicjatywy naszego ojca, Czesława Mocka. To on zainicjował nasz udział w tej prestiżowej imprezie, wierząc w siłę innowacji i współpracy. Dziś, razem z moim bratem Bartoszem, kontynuujemy jego wizję, z pełnym zaangażowaniem rozwijając firmę i wprowadzając rozwiązania dostosowane do potrzeb naszych klientów – mówi Maciej Mocek, prezes ds. handlu w Mactronic Group.
Mactronic to marka, która przez lata ugruntowała swoją pozycję lidera w projektowaniu i produkcji przenośnych źródeł światła, które podnoszą bezpieczeństwo i efektywność operacji wojskowych. Są to latarki patrolowe, czołowe, na hełm i do broni, szperacze, lampy namiotowe oraz mobilne systemy oświetlenia obszarowego. Dotychczas firma wyposażyła polską armię w sumie w ponad 100 tys. produktów oświetleniowych.
– Kluczem naszych innowacji jest angażowanie użytkowników na każdym etapie projektowania. Dzięki temu, że dobrze znamy specyficzne potrzeby wojska, jednostek specjalnych, służb granicznych i innych formacji uzbrojonych, tworzymy produkty, które nie tylko spełniają rygorystyczne standardy, ale także wychodzą naprzeciw najtrudniejszym wyzwaniom operacyjnym – wyjaśnia Bartosz Mocek, prezes ds. badań i rozwoju w Mactronic Group.
Latarki i lampy Mactronic sprawdzone są także w warunkach wojennych na ukraińskim froncie. Używają ich polscy medycy bojowi, którzy ewakuują rannych żołnierzy i cywilów. Ratownicy często wykonują swoje zadania pod ostrzałem, w odległości kilkuset, a czasem nawet kilkudziesięciu metrów od pozycji rosyjskich wojsk.