AR-15 czy to rzeczywiście Assault Rifle?
A może to po prostu cywilna wersja M16?
Czy M16 to starszy brat M4?
W kwestii nazewnictwa jak i samych karabinków z rodziny AR-15 narosło sporo mitów. Wielu strzelców a przede wszystkim wielu keyboard commando wychowanych na grach komputerowych i filmach powiela niesprawdzone i często błędne informacje. Na forach dyskusyjnych i grupach Facebook można znaleźć setki bzdurnych teorii, które nie mają za grosz odzwierciedlenia w historii. Postanowiłem zmierzyć się z tematem i niniejszym artykułem rozpoczynam aerową epopeję.
W najbliższych kilku częściach serii pt. “Anatomia AR-15” opiszę historię powstania i rozwoju rodziny karabinków AR, modyfikacji oraz mechanikę ich działania.
Na wstępie zaznaczam, że historię potraktowałem skrótowo, gdyż ma ona celu wprowadzenie do tematu. Oczywiście historia M16 czy też AR-15 jest złożona, przez co bardzo ciekawa i można o niej pisać i pisać i pisać… W sumie to dziwne, że jeszcze nie powstał film sensacyjny bazujący na jej wątkach. Można pokusić się o stwierdzenie, że w pewnych aspektach Armalite i Eugene Stoner to trochę Apple i Steve Jobs rynku zbrojeniowego. 😉 Ja jednak historię postanowiłem zmieścić w łatwej do przyswojenia pigułce, aby wprowadzić Was w świat AR-ów.
Wystarczy już dygresji, jeżeli ktoś będzie chciałby zgłębić historię AR-15 i M16, to polecam lekturę The Black Rifle: M16 Retrospective.
Eugen Morrison Stoner
Opisując początek historii AR-15 trzeba zacząć od pana Eugena Morrisona Stonera, który obok Samuela Colta i Johna Browninga zapisał się złotymi zgłoskami w historii konstruowania broni palnej.
Eugene Stoner był błyskotliwym i innowacyjnym inżynierem wywodzącym się z przemysłu lotniczego. Od 1954 roku pełnił rolę głównego inżyniera w firmie Armalite, która była oddziałem firmy Fairchild Engine & Airplane Corporation.
W tym miejscu rozszyfruję nurtujący wielu skrót AR-15.;) Otóż, nie ma to nic wspólnego z “assault rifle”, co wielokrotnie słyszałem, jest to po prostu kolejny numer projektu karabinu budowanego przez Stonera w firme Armalite – Armalite Rifle.
Od AR-10 do AR-15
Jednak zanim przejdziemy do AR-15 zatrzymajmy się chwilę przy AR-10, ponieważ był to pierwszy znaczący projekt z linii AR. Karabin AR-10 zasilany nabojem .308 Winchester (7,62 mm x 51) był w dużej części wykonany z lekkich materiałów takich jak aluminium i tworzywo sztuczne, co wówczas było nowatorskie w konstrukcjach broni.
W tamtych czasach (połowa lat 50. XX w.) na wyposażeniu żołnierzy były głównie karabiny M1 Garand oraz karabinek M1 Carbine. Pierwszy zasilany nabojem .30-06 (7,62 mm x 63) wykonany ze stali, ciężki i wymagający w kwestii ładowania (metalowy ładownik na 8 naboi). Drugi – M1 Carbine zasilany nabojem relatywnie słabym .30 Carbine (7,62 mm x 33) nie miał wystarczającej siły ognia. Armia potrzebowała broni szybkostrzelnej o zasięgu do 300 m, ponieważ taka najlepiej odpowiadała wymogom ówczesnego pola walki.
Background polityczny
Tutaj trzeba wprost wskazać aspekty polityczne. Armia USA projektowała broń na swoje własne potrzeby i nie korzystała z ofert firm zewnętrznych. Pracowała nad modelem M14 i dlatego nie w smak jej było rozpatrywanie karabinku projektu Stonera. W końcu jeśli przez 12 lat próbuje się dodać wymienny magazynek do karabinu M1 to wiadomo, że pośpiech jest niemile widziany. Ponadto sam projekt AR-10, można powiedzieć, że wyprzedzał swoją epokę, co nie pasowało konserwatywnym decydentom. Karabinek charakteryzował się m.in. ponadprzeciętną ergonomią, a układ manipulatorów w nim zastosowany stał się na długie lata wzorcem dla wielu konstrukcji broni.
Dodatkowo na etapie testów AR-10 miał miejsce wypadek, podczas którego lufa eksplodowała a elementy szyny przedniej o milimetry ominęły strzelca. Było to podnoszone jako argument przeciwko AR-10.
Przyjęty na początku lat 60. XX w. karabin M14 był konserwatywną modyfikacją M1 Garand. Zasilany nabojem 7.62 mm x 51 NATO (narzuconym przez samych Amerykanów innym członkom NATO) z odłączanym 20 nabojowym magazynkiem i możliwością strzelania ogniem ciągłym. Jednak jego celność przy ogniu ciągłym była mocno dyskusyjna, a konstrukcja już w momencie powstania była przestarzała.
W 1957 firmę Armalite niespodziewanie odwiedził generał Willard Gordon Wyman. Będąc pod wrażeniem projektu, zaproponował Stonerowi kontynuowanie programu budowy broni dla jego potrzeb.
W tym miejscu rozpoczyna się właściwa historia AR-15 – czyli nowego karabinka, w którym wykorzystano lekkie materiały, jak włókno szklane i aluminium.
AR-15 system Stonera
Karabinek AR-15 działał w oparciu o system odprowadzenia gazów prochowych przez otwór w lufie poprzez specjalną rurkę aż do wnętrza suwadła, gdzie wieloryglowy zamek działał jak wewnętrzny tłok – ciśnienie gazów wymuszało najpierw ruch suwadła ku tyłowi, następnie odryglowanie zamka i pozostałe fazy cyklu pracy mechaniki broni. System z tłokiem wewnętrznym ukrytym w suwadle był autorskim systemem Stonera, noszącym obecnie nazwę od jego nazwiska (system Stonera lub Direct Gas Inpingment – jednak nie należy go mylić z systemem bezpośredniego odprowadzania gazów na suwadło znany chociażby ze szwedzkiego karabinu AG-42 Ljungman) [szczegółowo opiszę ten system w jednym z kolejnych artykułów].
https://www.youtube.com/watch?v=y6hNqR4K7tw
AR-15 w odróżnieniu od AR-10 był zasilany tzw. amunicją pośrednią czyli .223 Remington/5,56 mm x 45 (rozwijaną w ramach programu badawczego SCHV – Small Caliber High Velocity).
Nabój ten nie miał takiej skuteczności, na dłuższym dystansie, jak zastosowany w AR-10, ale miał jedną dominującą cechę – amunicja 5,56 była znacznie lżejsza, przez co żołnierz mógł zabrać niemal trzykrotnie więcej w stosunku do 7,62.
Po testach, które przeprowadzono na Arktyce w 1958 roku uznano, że projekt AR-15 nie ma znaczącej przewagi i walorów aby dalej go rozwijać. Co ciekawe mimo, że AR-15 został zakopany i armia nie była zainteresowana dalszym rozwojem, to firma Colt kupiła prawa do projektu i zaczęła mocno reklamować produkt na rynku cywilnym.
Kolejnym zbiegiem okoliczności, który pomógł w rozwoju AR-15, był piknik strzelecki z okazji święta 4 lipca w 1960 roku, podczas którego strzelano do arbuzów na dystansie 50-100-150 yardów. Na pikniku pojawił się generał Curtis LeMay, który zafascynowany skutecznością broni zamówił od ręki 80 tysięcy sztuk do obrony baz lotniczych. Jednak ze względu na brak otwartego konfliktu zbrojnego w tamtym czasie zamówienie wstrzymano (zaangażowanie w Wietnamie było minimalne) .
Colt w tym czasie dostarczał karabinki AR-15 głównie na rynek cywilny. Prowadzono jednak równolegle proces testowania broni i dostarczono pewną ilość karabinów do amerykańskich doradców stacjonujących w Wietnamie. Ze względu na swoją niską masę i ogień ciągły broń spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Informacja o sukcesach AR-15 dotarła do sekretarza obrony Roberta McNamara, który wsparty opiniami doradców podjął decyzję o wyborze tej broni. Celem McNamary było wykorzystanie jednego rodzaju broni – AR-15 dla wszystkich jednostek w armii. Była to nietypowa decyzja administracji, gdyż pomijała standardową ścieżkę zamówień broni dla sił zbrojnych.
Armia po zapoznaniu się z karabinkiem zaproponowała blisko 140 propozycji zmian do oryginalnego projektu, ale broń została przyjęta do wyposażenia i nazwano ją M16.
Tak zaczyna się wietnamska przygoda AR-ów, czyli M16 i ich różnych klonów, jak CAR-15 XM177. Z wietnamskiej dżungli wywodzą się także wszelkie urban legend dotyczące awaryjności karabinków z systemem Stonera. O tym jednak przeczytacie w kolejnej części “Anatomii AR-15”.