Cudowne czterdziestki czyli podręczna artyleria nie tylko dla specjalsów






Atutem skutecznego działania różnego rodzaju jednostek wojsk lądowych oraz specjalnych jest nie tylko ich doskonałe wyszkolenie, wyposażenie w nowoczesne środki łączności, znajomość rzemiosła wojennego oraz taktyki, ale również duża siła ognia, która w wielu przypadkach musi zastąpić konwencjonalną artylerię. Uzbrojenie samodzielnych lub podwieszanych granatników kalibru 40 mm daje możliwość niszczenia celów powierzchniowych – skupisk piechoty, punktów łączności, stacji radiolokacyjnych, punktów dowodzenia, a nawet ostrzału lekko opancerzonych pojazdów mechanicznych.

Fot. US ARMY

Mobilne, niezbyt liczne jednostki specjalne nie mogą pozwolić sobie na posiadanie na swoim stanie broni ciężkiej o dużym kalibrze, która może poszczycić się odpowiednio dużą siłą ognia. Dlatego w tym celu wykorzystują one najczęściej jako tzw. kieszonkową artylerię granatniki jedno lub wielostrzałowe, które w razie potrzeby chwili są w stanie zapewnić silne wsparcie ogniowe dla oddziału przy wykorzystaniu różnego rodzaju amunicji.

Historia

Podczas wojny koreańskiej w latach 1950-1953 okazało się że US Army – w tym jej najbardziej elitarne jednostki specjalne nie posiada w ogóle broni zapewniającej skuteczne wsparcie na dystansach przekraczających zasięg rzutu granatem ręcznym (od 50 do 400 m), który jest jak wiadomo dużo mniejszy aniżeli bezpieczny dystans ognia klasycznej wielkokalibrowej artylerii – w tym konkretnym wypadku minimalnej donośności np. 60-mm moździerza: LM-60D, LM-60-K lub LRM vz. 99 ANTOS z pociskiem typu HE (odłamkowym).





LM-60D. Fot. Wikipedia

W tym celu zaprojektowano i opracowano całą serię granatów nasadkowych, które okazały były co prawda skuteczne, ale kompletnie zawodziły pod względem swojej celności. Mówiąc krótko leciały tam, gdzie chciały i niszczyły nie koniecznie to co było trzeba było w danej chwili unieszkodliwić.

W 1952 r. zaniepokojeni skalą poważnego problemu Amerykanie rozpoczęli realizację programu „Niblick”, którego celem było opracowanie niedużego, lekkiego i poręcznego granatnika. Po serii wielu badań i analiz balistycznych uznano, że najlepszy będzie granatnik z dwukomorowym układem miotającym. W 1953 r. firma Springfield Armory przedstawiła dowództwu US Army prototypy trzech granatników: pistoletowego, łamanego, i trójstrzałowego.

W toku dalszych prób odrzucono najpierw granatnik trójstrzałowy, a później pistoletowy. Do dalszych testów zakwalifikował się pozytywnie jedynie prosty, jednostrzałowy, łamany granatnik konstrukcji pułkownika R. E. Rayle’a, który był wzorowany na tradycyjnej strzelbie myśliwskiej. Po zakończeniu szeregu żmudnych prób i testów w 1961 r. granatnik został w końcu wprowadzony do uzbrojenia US Army jako M79 Blooper. M79 nie musiał również wcale długo czekać na swój bojowy chrzest. Konflikt w Wietnamie otworzył mu błyskawicznie drogę do karier, a pierwsze doświadczenia wojenne dowiodły, że granatnik przypominający swoim wyglądem prostą strzelbę jest bronią nader skuteczną i celną – zwłaszcza w wietnamskiej dżungli.

Granatnik M79 Fot. Wikipedia

Niestety, oprócz całej palety swoich doskonałości M79 miał również i swoje wady. Za największą z nich uważano konieczność dodatkowego uzbrojenia strzelca granatnika w drugą jednostkę broni służącą do samoobrony. W tym celu postulowano opracowanie specjalnego zestawu „dwa w jednym”, który byłby połączeniem granatnika i karabinu.

Wersja granatnika M79 przeznaczona do podwieszania pod 5,56 mm-karabinkiem M16A1 powstała w ramach programu Special Purpose Individual Weapon, którego głównymi konstruktorami byli Carl Lewis i Roy E. Earle.

W 1967 r. do Wietnamu dotarła pierwsza partia 6 tys. granatników oznaczonych jako Colt XM148. Testy na wyjątkowo trudnym i urozmaiconym polu walki wykazały, że podlufowa wersja granatnika jest zawodna, trudna w ładowaniu oraz, że są w niej również poważne problemy z celowaniem.

Granatnik XM148. Fot. Wikipedia

Niekończące się problemy z nowatorskim, aczkolwiek niezbyt udanym XM148 sprawiły, że ogłoszono kolejny konkurs na jednostrzałowy granatnik podwieszany, którego zwycięzcą w krótkim okresie czasu została firma AAI Corporation 

Na przestrzeni 1967 r. wyprodukowano łącznie ok. 35 tys. sztuk nieudanego Colt XM148. Po rozpoczęciu produkcji zaprojektowanego w tej firmie granatnika M203 produkcję M79 ograniczono, a później całkowicie wstrzymano. Z czasem granatnik M203 wyparł M79 z uzbrojenia. W latach 1961-1971 wyprodukowano ok. 350 tys. sztuk niezawodnego i nadzwyczaj celnego M79. Granatnik M203 w późniejszym okresie czasu został również przystosowany przez producenta do montażu w karabinku szturmowym M4A1 R.I.S. (używany jest przez wszystkie rodzaje amerykańskich sił specjalnych oraz FBI).

Granatnik M203A2. Fot. Wikipedia

Wielki „come back” granatnika M79 nastąpił po 32 latach kiedy po raz drugi znalazł się na uzbrojeniu żołnierzy amerykańskich w 2003 r. O jego triumfalnym powrocie w szeregi armii zadecydował fakt, że granaty 40×46 mm są doskonałym środkiem do niszczenia ukrytych ładunków wybuchowych, które rozmieszczane są nagminnie przez rebeliantów wzdłuż dróg  na terenie całego Iraku, a celniejszy M79 dużo lepiej nadaje się do tego celu niż nowocześniejszy M203.

M203 projektu AAI Corporation wraz ze swoimi sprawdzonymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi, jak chociażby lufa do ładowania odsuwana do przodu, był i jest kopiowany do dzisiaj pod każdą szerokością geograficzną.

Jednostrzałowe podwieszane granatniki M79 Blooper i M203 są proste w obsłudze, nie wymagają czasochłonnej konserwacji, dzięki czemu odznaczają się bardzo wysokim stopniem niezawodności w różnych warunkach klimatycznych oraz pozwalają na uzyskanie znaczącej przewago ogniowej w krótkim okresie czasu, której póki co nie zapewnia żaden inny – lekki system przenośnej broni, którą powszechnie wykorzystują w swoich działaniach komandosi.

Możliwości bojowe

Karabinowy granatnik podwieszany jest bardzo przydatny na dzisiejszym polu walki ze względu na swoją możliwość wielokrotnego zwiększenia mocy ogniowej pojedynczego żołnierza w trakcie wymiany ognia, zarówno w terenie otwartym, zalesionym jak i zabudowanym. 40-mm pocisk granatnikowy umożliwia również skuteczne porażenie przeciwnika nie tylko odłamkami, ale również samą falą uderzeniową, która pokrywa obszar o powierzchni do około 50 metrów kwadratowych, w odróżnieniu od „punktowego” sposobu działania pocisków karabinu. Ponadto pocisk z granatnika sięga tam, gdzie trudno skierować ogień klasycznej artylerii polowej lub moździerzy. Dlatego granatnik jest zaliczany do grupy broni bezpośredniego wsparcia.

Przy celnym trafieniu wybuch granatu może zniszczyć całkowicie stanowisko bojowe karabinu maszynowego, lekkiego moździerza, a nawet dużego kalibru działa polowego, które jest osłonięte polowymi urządzeniami fortyfikacyjnymi. Może także ciężko uszkodzić stację radarową, radiostację, wyrzutnię pocisków samonaprowadzających, znajdujący się na ziemi helikopter, samolot czy lekko opancerzony pojazd.

Granatnik rewolwerowy

Doświadczenia trudnej wojny w Wietnamie były bodźcem i inspiracją dla konstruktorów broni do prac nad 40-mm granatnikiem wielostrzałowym, który mógłby zapewnić przez dłuższy okres czasu silny ogień ciągły, tak niezbędny do wyeliminowania i uzyskania przewagi nad napotkanym niespodziewanie przeciwnikiem.

W tym celu konstruktorzy sięgnęli do sprawdzonej, ale starej, bo pochodzącej z 1935 r. konstrukcji Charlsa J. Manville’a, która przypominała swoim kształtem klasyczny rewolwer. Następnie firma Hawk Engineering wzorując się na pierwowzorze Manville’a wprowadziła na rynek pierwszy w historii 40-mm 12-strzałowy granatnik rewolwerowy MM-1. Granatnik MM-1 tak jak jego poprzednik z 1935 r. był pozbawiony klasycznej kolby i wyposażony został w tzw. przedni chwyt pistoletowy osadzony pod lufą.

Hawk MM1. Fot. Wikipedia

W kraju

W 1968 r., a więc w czasach największej uległości mentalnej, ideologicznej oraz naukowo – technicznej wobec ZSRR  rozpoczęto w Polsce program Pallad, którego głównym celem miało być opracowanie rodzimego granatnika podlufowego. W tym celu zdecydowano się również rozpocząć prace nad opracowaniem skutecznej amunicji do nowej broni. Pracami zespołu, którym znaleźli się: Bolesław Dawidowicz, Andrzej Ożogowski i Zdzisław Zapendowski kierował doc. dr inż. Józef Brodacki z Instytutu Mechaniki Precyzyjnej w Warszawie. Warszawski IMP był w tym czasie niekwestionowanym prekursorem w pracach nad opracowaniem rodzimych granatników dla wojska.

Polski nabój do granatnika podlufowego był wzorowany na amerykańskim M381(kalibru 40×46 mm SR). Podobnie jak w naboju amerykańskim zdecydowano się zastosować dwukomorowy układ miotający. Wprowadzony stopniowo od 1974 r. do służby w WP granatnik podwieszany Pallad wz. 74 był pierwszą tego typu w pełni udaną konstrukcja poza ZSRR.

WZ. 83 Pallad Fot. Wikipedia

Nowy nabój został przyjęty do uzbrojenia wraz z granatnikiem podlufowym wz. 74. Później był używany razem z granatnikiem pistoletowym wz. 83. W 1982 r., po zakończeniu prac nad Palladem, rozpoczęto w kraju realizację nowego projektu pod nazwą Hel, którego celem było opracowanie granatnika samopowtarzalnego zasilanego amunicją 40×47 mm SR, którego zasięg będzie wynosił do 500 m. Prace badawcze nad programem Hel zostały zakończone w 1985 r. Następnie rozpoczęto nowe prace konstrukcyjno-badawcze, w wyniku których powstał granatnik Pallad M, który był przystosowany do prowadzenia ognia pojedynczego i ciągłego na dystansie do 1000 m. Pallad M poł. lat 80. XX w. Niestety, krajowy program rozwoju udanej konstrukcji z poł. lat 80. XX w., Pallad-m/GA-1000 padł „ofiarą” transformacji społeczno-politycznej 1989 r. i do dnia dzisiejszego pozostaje wyłącznie ciekawostką.

Pallad M. Fot. Wikipedia

Ambicje & koncepcje

Prace nad stworzeniem nowego granatnika o niskiej prędkości wylotowej dla wojska rozpoczęły się już w roku 2010. Pierwszy nowo zaprojektowany granatnik był dopasowany do broni typu bezkolbowego, a armia była zainteresowana klasycznymi karabinkami. Do 2014 r. powstało łącznie 20 różnych wersji GP oraz 50 granatników serii próbnej, z których 5 przeznaczonych było do badań. Ostatecznie badania kwalifikacyjne zakończyły się w październiku 2017 r. 

Granatnik GP jest pokłosiem udanej współpracy czteroosobowego zespołu młodych pasjonatów broni, którym kierował Adam Gawron, a w jego skład weszli: Grzegorz Misiołek, Bartosz Stefaniak i Maciej Sajdak z konstruktorami pracującymi w Wojskowej Akademii Technicznej.

W czerwcu 2020 r. na terenie Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia przedstawiciele Fabryki Broni Łucznik i WAT dokonali prezentacji i pokazu możliwości ogniowych jednostrzałowego podwieszanego granatnika GP do 5,56-mm karabinków rodziny MSBS.

Granatnik podwieszany do MSBS Grot. Fot. PGZ

Nowy granatnik został pokazany z całą gamą różnego rodzaju amunicji 40 mm x 46SR w wersji bojowej NGO-N1, dymnej NGD-N, zapalającej NGZ-N, hukowo-błyskowej NGHB-N, kulkowej NGK-N oraz dymno-rozcalanej NGDR-N.

Ten rodzaj granatnika przeznaczony jest głównie do zwalczania siły żywej, niszczenia budynków i pojazdów i stawiania skutecznej zasłony dymnych na dystansie od 50 do 350 m. Sam granatnik ma 295 mm długości (długość lufy wynosi 200 mm), 92 mm szerokości, 142 mm wysokości i masę 1,5 kg. Prędkość początkowa wystrzeliwanego pocisku wynosi 78 m/s z szybkostrzelnością teoretyczną wynoszącą 5-7 strzałów na minutę.

Amunicja 40×46 mm

W latach 1953-1963 Amerykanie zainicjowali ww. badawczo-wdrożeniowy program „Niblick” mający na celu opracowanie nowoczesnego granatnika. Po serii długotrwałych analiz balistycznych uznano, że najlepszym nabojem do tego typu granatnika będzie nabój z dwukomorowym układem miotającym. Jako pierwszy z udanej serii powstał nabój z granatem odłamkowo-burzącym (M381). W następnych latach powstawały kolejne wersje naboju z granatami o różnym przeznaczeniu. Z czasem nabój 40×46 mm SR stał się standardowym nabojem używanym w lekkich granatnikach wszystkich armii NATO. Do końca lat 90. XX w. powstało ponad 50 wersji tego naboju produkowanych poza USA.

Granaty 40 mm. Fot. US ARMY

Do dnia dzisiejszego nabój granatnikowy 40×46 mm jest najbardziej rozpowszechnioną amunicją do lekkich granatników. Podstawą sukcesu działania takiej amunicji jest jej dwukomorowy układ miotający, który zapewnia niewielki odrzut zasilanej nią broni. Układ takiego zasilania polega na tym, że w dnie łuski znajduje się niewielka, specjalna komora tzw. wysokiego ciśnienia, w której mieści się ładunek miotający. Drugą komorę – tym razem niskiego ciśnienia tworzy pozostała część łuski, ograniczona pociskiem. Obydwie komory są połączone ze sobą specjalnymi dyszami, które przed strzałem rozdzielone są tzw. przeponą.

W momencie zbicia przez iglicę spłonki, w komorze wysokiego ciśnienia zaczyna gwałtownie spalać się proch, a powstałe w wyniku tego gazy, po osiągnięciu odpowiedniego ciśnienia przerywają ww. przeponę i płynnie przemieszczają się do komory niskiego ciśnienia, gdzie podlegają gwałtownemu rozprężeniu, napędzając tym samym pocisk.

Przemek Miller

Analityk wojskowy. Przewiduje, analizuje, obserwuje i celnie ubiega otaczającą nas rzeczywistość natłoku zdarzeń i chaosu medialnego. Bezkompromisowy tropiciel niewygodnych faktów, szczery do „bólu” w analizach i ocenach. Ma szeroką wiedzę z zakresu łączności satelitarnej, systemu GPS NAVSTAR, GLONASS, COSPAS-SARSAT, GMDSS oraz morskich systemów bezpieczeństwa SOLAS. Fotografuje na kliszy. Miłośnik wiślanego Urzecza i zapalony spinningista.

Nie ma jeszcze komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

https://www.google.com/recaptcha/api.js?onload=wpcaptcha_captcha&render=6LewHqwpAAAAAD0QGPD7lcxe3rRsjXTHDam8oa-k&ver=1.23