O tym co w sytuacji survivalowej jest najważniejsze, decydować będą warunki atmosferyczne, położenie geograficzne, w którym się znaleźliśmy oraz mechanizm sytuacji. W warunkach środkowoeuropejskich, możliwość rozpalenia ognia jeśli nawet nie będzie na pierwszym miejscu, to zawsze będzie się znajdować w szczycie stawki. Z tego powodu właśnie dzisiejszy wpis poświęcony będzie tej tematyce.
Aby móc rozmawiać o tym jak przeżyć, trzeba sobie najpierw powiedzieć co dla naszego życia stanowi zagrożenie. W tym celu można się posłużyć „REGUŁĄ TRÓJEK”, która mówi, że człowieka zabiją 3 minuty bez powietrza, 3 godziny skrajnie niesprzyjającej pogody, 3 dni bez picia i 3 tygodnie bez jedzenia.
Walka o ogień
Są to oczywiście wartości bardzo umowne i zmienne w zależności od warunków, a sama reguła służy tylko do zobrazowania występujących zagrożeń i ułatwieniu obrania priorytetów działania.
Ogień jest dla nas tak ważny, ponieważ procesowi spalania towarzyszy oddawanie do otoczenia energii cieplnej. Ta właśnie energia pozwala nam się ogrzać i uzdatnić wodę w procesie gotowania. Ogień ma też ogromne znaczenie dla naszego morale, ponieważ towarzyszy człowiekowi od miliona lat. Ludzie od zawsze gromadzili się wokół ognia, w skali istnienia naszego gatunku jeszcze całkiem niedawno palenisko było centralnym miejscem w każdym domu. Dlatego możemy powiedzieć, że ogień mamy w genach. Przy ogniu czujemy się bezpiecznie, a to ma ogromny wpływ na podtrzymanie naszej woli przetrwania.
Dlatego nawet jeśli nasz sprzęt i panujące warunki sprawiają, że ogień nie jest nam niezbędny, to i tak warto się pokusić o jego rozpalenie.
Do zainicjowania procesu spalania będziemy potrzebowali trzech rzeczy:
- Bodziec cieplny – będzie to impuls energetyczny, który ogrzeje nam materiał palny do temperatury zapłonu. Może to być płomień zapałki, snop iskier z krzesiwa, czy żar wytworzony poprzez tarcie.
- Materiał palny – będzie to podpałka naturalna pozyskana w terenie, albo sztuczna wcześniej przygotowana i zabezpieczona w naszym wyposażeniu. Oraz właściwe paliwo, którym będziemy dalej karmić uzyskany przez nas płomień.
- Tlen – tu sprawa wydaje się prosta, bo przecież nikt nie będzie próbował rozpalać ogniska w próżni czy pod wodą, natomiast należy pamiętać, że jeśli rozpalamy ogień w dołku albo pojemniku, to musimy zapewnić dopływ powietrza, bo w przeciwnym wypadku spalanie płomieniowe przejdzie nam w żarzenie a później ustanie całkowicie.
Temat narzędzi do rozpalania ognia poruszałem w artykule „10 Rzeczy”, ale tutaj warto go trochę rozwinąć. Najbardziej powszechnym i chyba najlepszym narzędziem są zapałki.
Zapałki
Zapaloną zapałkę możemy włożyć we wcześniej przygotowany stos ogniskowy i jeśli go prawidłowo wykonaliśmy, to resztę zrobią za nas prawa fizyki. Zapałki jednak mają swoje wady, są podatne na wilgoć i uszkodzenia mechaniczne. Dlatego w warunkach outdoorowych musimy przenosić je w pojemnikach, które będą zapewniały im odpowiednią ochronę. Zapałki występują też w bardziej zaawansowanych wersjach, takich jak zapałki sztormowe odporne na podmuchy wiatru z deszczem, czy ze zwiększoną odpornością na wilgoć w otoczeniu jak np. zapałki z amerykańskich MRE. Zapalniczka jest kolejnym narzędziem, które umożliwi nam uzyskanie ognia w prosty sposób.
Zapalniczka
Zapalniczka jest znacznie bardziej odporna na warunki zewnętrzne od zapałek, ale ma też swoje wady. Po pierwsze zapalniczka składa się z wielu elementów, które w większości są niezbędne do jej działania. Podczas pracy nagrzewa się, co może prowadzić do jej uszkodzenia, lub poparzenia użytkownika. Zamoczona zapalniczka po osuszeniu będzie działać dalej, ale kiedy potrzebujemy ognia TU i TERAZ możemy nie mieć czasu na jej suszenie. Dlatego właśnie zaleca się noszenie krzesiwa, jako awaryjnego źródła ognia.
Krzesiwo
Krzesiwo działa zero-jedynkowo, jeśli je odpowiednio pocieramy uzyskujemy snop iskier i nie ma tu znaczenia czy się zamoczyło. Pręta krzesiwa nie da się przypadkowo uszkodzić można je tylko zużyć, no ale zużyciu ulega praktycznie wszystko czym się posługujemy. Ponieważ rozpalanie ognia krzesiwem wymaga wprawy, dobrze jest go używać jak najczęściej, wtedy w sytuacji kryzysowej rozpalenie nim nie będzie problemem.
Coś na rozpałkę
Mając już narzędzie do rozpalania ognia, musimy pomyśleć o rozpałce. Ideałem do którego będziemy dążyć jest materiał, który zapali się łatwo i spalać będzie na tyle długo oraz intensywnie, aby ogrzać właściwy opał do temperatury zapłonu. Pierwszą grupę będą stanowić sztuczne rozpałki dedykowane do tego celu. Są to zarówno chemiczne rozwiązania dostępne w sprzedaży jak i domowe patenty, których głównym celem jest umożliwienie nam rozpalenia ognia w szybki sposób, kiedy zaskoczy nas taka potrzeba. Kolejną grupą są sztuczne rozpałki improwizowane, czyli nic innego, jak tylko rzeczy które mamy przy sobie, jak np. chusteczki higieniczne, czy kawałek bawełny.
Naturalne rozpałki
Ostatnią grupą będą rozpałki naturalne czyli takie, które występują w przyrodzie.
Najlepszym materiałem będzie kora brzozowa oraz sucha trawa, ponieważ rozpalanie z ich użyciem jest najprostsze. Jednak nie wszędzie występują i dlatego warto przypomnieć, że survival to w dużej mierze zbieractwo, więc jeśli widzę coś co później może być mi przydatne, to należy to pozyskać.
Temat rozpalania ognia ciężko wyczerpać jednym wpisem, bo jego obszerność już na wstępie zniechęciła by do czytania. Ponieważ jest to rozległa wiedza, a „jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów” to warto ją poszerzyć a także zdobyć praktyczne umiejętności uczestnicząc w szkoleniach z technik przetrwania, do czego wszystkich zainteresowanych zachęcam.